W progu stał Max. Kiedy otworzyłam drzwi wszedł bez słowa i skierował się do salonu krzycząc "Nie wytrzymam! Już normalnie nie wytrzymam!" Zamknęłam drzwi i mówiłam głośno.
- O, witaj Mia, mogę wejść? Tak, mi też miło ciebie widzieć. Wiesz, Max trochę kultury. - zmierzył mnie wzrokiem - Widzę, poważna sprawa, opowiadaj. - usiadłyśmy z Kate po jego obu stronach.
- Chodzi o Toma. Cały czas pieprzy, że nie wie co ma robić. Bo niby kocha Kelsey, ale przecież go zdradziła. Że z jednej strony jej nienawidzi i chce zapomnieć ale niby nie chce. I tak odkąd wróciliśmy. Oszaleć można! - żalił się.
- Grubsza sprawa... - skomentowałam.
- Max, a może Tomowi przydałaby się nowa miłość? Wiesz... Wymienić Kelsey na nowszy model.. - podsunęła pomysł Kate, patrząc cały czas na mnie. Łysy na szczęście chyba tego nie zauważył.
- A wiesz, to dobry pomysł! Zaraz go wyciągnę na miasto! Jesteście super! - wstał szczęśliwy i wyszedł.
- Idziemy na zakupy? - zaproponowałam. Blondzia się od razu zgodziła. Poszła się przebrać bo miała na sobie znoszony t-shirt i dres. Po chwili przyszła ubrana w to i poszłyśmy. Ile ciuchów kupiłyśmy! Kate cały czas miała taki humor jak nigdy. Aż dziwne.
- Ej, laska. A ty co taka szczęśliwa? - spytałam wreszcie.
- Nie ty jedna, miałaś wczoraj loff story. - uśmiechnęła się. Szturchnęłam ją żeby zaczęła mówić.
- No bo kiedy szukaliśmy Toma... Ja i Nathan wpadliśmy na siebie i szukaliśmy go we 2... I tak sie potoczyło, że do siebie wróciliśmy.. - opowiedziała.
- Gratuluję! Czemu od razu nie mówiłaś?
- Czekałam aż zapytasz. A tak w ogóle, Max nie zrozumiał mojego przekazu z wymieniem Kelsey na lepszy model. - zrobiła minę smutnego psa.
- Nie moja wina.
- Mia! Kate! - ktoś wołał. Centrum handlowe było wielkie, ludzi pełno, więc nie ogarnęłyśmy kto nas woła. Nagle przy nas znalazł się Łysy z Parkerem. Blondynka miała teraz oczy jak 5 zł.
- I jak podryw? - zapytała.
- Ja nigdzie z tym debilem nie idę! Do żadnej nie mogłem zagadać bo sam wchodził w jakiś tryb podrywacza! - żalił się brunet.
- Przesadzasz.. - burknął Max - Przynajmniej one z tobą gadają. - wskazał na nas. Tom, uśmiechnął się lekko do mnie. - Jakieś plany na dziś? - zapytał, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Zakupy, zakupy i jeszcze raz zakupy... - odpowiedziała za mnie Kate.
- A ty, przypadkiem nie jesteś umówiona z Nathanem? - spojrzał na nią a Max powstrzymywał śmiech.
- Skąd.... wy.... ee? - spytała zdzwiona.
- Wiesz, plotki w naszym domu szybko się roznoszą. - Max.
- To my już pójdziemy. - chwyciłam Kate za rękę i poszłyśmy. Nakupowałyśmy masę rzeczy. Obładowane już siatkami postanowiłyśmy już wracać. Kiedy wyszłyśmy z centrum usłyszałyśmy krzyk Maxa:
- No nareszcie! Już z 2 godziny na was czekamy!
- Ale po co? - spytałam
- Bo ten debil się uparł, że mamy zaczekać. - mówił dalej łysy. Spojrzałyśmy na Parkera pytającym wzrokiem.
- No co? - zaczął - Musiała wam pomóc ta męska, silna dłoń w noszeniu tych siatek.
- Skoro tak. - Kate wzięła moje i razem ze swoimi dała je Tomowi - zanieś to do bagażnika i jedziemy. - brunet w ogóle nie ogarnął sytuacji. - No już! - poganiała go blondynka. W końcu pojechaliśmy do domu. Postanowiłyśmy posprzątać. Kate sprzątała na górze a ja na dole. Wytarłam kurze, odkurzyłam i umyłam podłogę. Usiadłam na kanapie w salonie i czekałam aż wyschnie. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otwarte! - krzyknęłam i wyglądałam na korytarz kto to. Był to Tom.
- Siemasz. - powiedział i zaczął ściagać buty.
- Hej. Tom, uważaj bo myłam podłogę i jest ślisko! - ostrzegłam go.
- Spoczko foczko, już nie jestem dzieckiem. Umiem chodzić. - i zaczął iść pewnym krokiem w moją stronę. Odwróciłam głowę szukając pilota od telewizora.
- Kurwa! - usłyszałam jak krzyczy Parker i zobaczyłam jak leży na ziemi. Zaczęłam się głośno śmiać.
- To nie jest śmieszne. - wstał powoli, naburmuszony i usiadł obok mnie. Walnęłam go poduszką. - Za co to? - spytał zdezorientowany.
- Za "spoczko foczko" nie jestem zadną foczką. - wytłumaczyłam mu. Zaraz przyszła do nas Kate i.........................................
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jejuś, jak dawno nie było rozdziału eloo.
Tak mega pragnę wakacji. Jeszcze mam do napisania rozdział u Pauliny na blogu. Jejujejujeju. Trzeba jakoś wszystko ogarnąć. c:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Zamknijmy stare sprawy i zacznijmy od nowa..
sobota, 25 maja 2013
czwartek, 2 maja 2013
Rozdział 2.
Siedziałam z przodu, obok Jay'a, który prowadził. Kate była z tyłu z Nathanem. Jechaliśmy tak w milczeniu, aż w radiu zaczęła lecieć ich piosenka. Chłopaki zaczęli od razu śpiewać "She wants me to come over I can tell, her eyes don’t lie She’s calling me in the dark She moves us where the room where the lights turn like the sky Confidence like a rock star"
- Czujecie to? Jedziecie z gwiazdami i nawet wam śpiewamy! - wykrzyknął Nathan.
- Takie z was gwiazdy jak z koziej dupy trąbka. - odpowiedziała mu Blondi. Zaczęłam się śmiać a oni udawali obrażonych. Nie przejmowałyśmy się tym zbytnio. Bo po co? Zaraz im minie.
- Ej, Nathan. A co jeżeli ona ma rację? Jeżeli wszyscy maja rację? Nie no wszyscy nie mogą mieć racji... Racja?! - po chwili milczenia odezwał się Jay. Nath nie wiedział o co mu chodzi. Na widok ich min zaczęłyśmy się śmiać.
- W waszych głowach jest wieczny pustostan. - powiedziałam i Jay zaczął mnie molestować pod postacią dźgania mnie palcami w brzuch. Zaczęłam piszczeć bo mam uber duże łaskotki.
- Ty lepiej zajmij się drogą i kierownicą a nie dźganiem Mii w brzuch debilu. - zareagował kolega z tyłu. Loczek zabrał ze smutkiem ręce.
- Mój wybawca! - krzyknęłam i przybiłam Nathanowi piątkę. My z Katę ledwo przeżyłyśmy tą jazdę ale w końcu byliśmy na miejscu.
- A co tam się u was działo? Mia cała fryzura ci się zepsuła! - oznajmił Siva kiedy już wysiedliśmy z samochodu.
- Oni są źli i z powrotem jadę z kimś spokojniejszym! - odrzekłam zaraz.
- Kłamiesz! My jesteśmy najlepsi i najfajniejsi. - Jay mówiąc to zdanie poprawiał cały czas swoje włosy.
- Nie prawda. - wtrącił się Tom - Ja jestem najprzystojniejszy, najfajniejszy, najprzystojniejszy, najzabawniejszy, najprzystojniejszy, najmilszy i najprzystojniejszy.
- Ah, ta skromność. - skomentowała Blondzia. W końcu poszliśmy z parkingu zająć miejsca na plaży.
- No nie wierzę. - odezwał się znowu Parker - Fatamorgana. Widzę na pustyni ludzi i wodę.
- Nie no szał. - odpowiedziałam. Wtedy przerzucił mnie sobie przez ramię i krzyczał, że to będzie kara za moją wredność. Szedł ze mną na głęboką wodę i wrzucił mnie w ubraniach. Kiedy się wynurzyłam zaczął uciekać. Ale go złapałam i chcąc go podtopić wskoczyłam mu na plecy ale okazało się to nie skuteczne bo był ode mnie silniejszy. W końcu zaniósł mnie na piasek.
- Teraz wiesz, że ze słynnym i przystojnym Tomem Parkerem się nie zadziera! - krzyknął i zaczął ściągać koszulkę. Wyciągnęłam z torby ręcznik, usiadłam na niego i ściągnęłam z siebie mokre ubrania zostając w stroju kąpielowym. Chłopcy poszli do wody a ja z Kate opalałyśmy się.
- Wiesz, nawet cieszę sie, że znów z nimi "jesteśmy". Aż tak mocno się zmienili. Oczywiście na lepsze. - odparła moja przyjaciółka.
- Ja chyba też.. - odpowiedziałam i usnęłyśmy. Obudziły nas strumyki wody na naszym ciele. Ujrzałyśmy chłopaków, którzy strzelali do nas pistoletami na wodę. Zaczęłyśmy za nimi biec i znalazłyśmy się w wodzie. Oto im chodziło. Teraz zaczęła się wodna bitwa! Udało mi się zemścić na Parkerze i przy okazji podtopiłam Maxa i Jaya.
- Dobra ja wychodzę bo jestem głodna. - powiedziałam i skierowałam się w stronę naszego miejsca. Wszyscy poszli za mną. Max tylko wziął mnie na barana bo strasznie się wlokę. Zjedliśmy, posiedzieliśmy i pogadaliśmy.
- Ej, ciekawe czy jest nadal tutaj wesołe miasteczko? - zagadnął Siva.
- Nawet jeśli to najlepsze atrakcje otwarte będą koło 16-17 więc mamy czas. Potem możemy pojechać i zobaczyć. - Max.
- To teraz zgubmy kalorię i pograjmy w siatkówkę! - Kate zawsze pełna świetnych pomysłów. Siva został sędzią. Ja byłam w drużynie z Jayem i Tomem a Kate z Nathanem i Maxem. Wygrali jednym punktem na co Parker się wkurzył i chciał rewanżu ale byliśmy już zmęczeni. Przed 16 się zebraliliśmy i poszliśmy do tego wesołego miasteczka, które było niedaleko plaży. Chłopcy się nie mylili. Wszystkie atrakcje były pootwierane. Byliśmy na wszystkim. Śmialiśmy się ze wszystkiego. Było super. Ale kiedy przechodziliśmy koło baru, zainteresowała mnie pewna blondynka. Siedziała z jakimś chłopakiem i całowali się. Przyjrzałam jej się bardziej. Szturchnęłam ramieniem Jaya, bo stał akurat obok mnie.
- Ej, czy to nie Kelsey? - spytałam cicho. Loczuś spojrzał w ich stronę i zamarł. Tak to była ona.
- No tego ja się kurwa nie spodziewałem. - powiedział Parker i chciał iść właśnie w stronę swojej dziewczyny kiedy chłopcy go zatrzymali.
- Tom ona jest tego niewarta. Nie zajmuj się nią teraz. Nie pierwsza, nie ostatnia. - zaczął mówić Max. Parker w końcu ustąpił i pobiegł gdzieś. Szybko zniknął w tłumie. Zaczęliśmy go więc szukać. Postanowiliśmy się rozdzielić aby poszło szybciej. Mieliśmy być w stałym kontakcie telefonicznym. Postanowiłam, ze poszukam go na plaży. Było dobre miejsce aby się wyszumieć i posiedzieć samemu. Napisałam to wszystkim smsem i poszłam. Nie myliłam się. Był tam. Siedział na powalonym drzewie. Głowę miał spuszczoną. Usiadłam obok. Spojrzał na mnie. Na jego twarzy był smutek, oczy miał przekrwione od łez.
- Chodź. - powiedziałam i rozsunęłam ramiona w geście przytulenia. Wtulił się we mnie i zaczął płakać. Pogłaskałam go po włosach. Było mi go szkoda. Każdy źle by się poczuł na jego miejscu.
- No już, nie płacz. Ona nie jest warta twoich łez. - powiedziałam mu w końcu. Wtedy się odsunął i spojrzał mi prosto w oczy.
- Ale ja ją kochałem.. Moje serce jest złamane na 1000 kawałków, ja jestem złamany, nic nie warty... - zaczął mówić.
- Pieprzysz głupoty! - krzyknęłam.
- Nie pieprzę żadnych głupot! Jakbym coś dla niej znaczył to by mnie nie zdradziła!
- Najwidoczniej cię nie kochała! Może była z tobą dla pieniędzy, sławy? Nie rozumiesz? Takie jest życie. Zawsze znajdzie się ktoś kto cię zrani. Myślisz, że jak ja i Kate czułyśmy się jak odjechaliście bez słowa?! - teraz ja zaczęłam płakać - Zostałyśmy same, zostawione, ZDRADZONE! Przez osoby, które też były dla nas najważniejsze w życiu! Dla których zrobiłybyśmy wszystko! Byłyśmy tym załamane, ale wzięłyśmy się w garść, żyjemy dalej. Starałyśmy się wszystko zmienić.. I nie żałujemy. Stało się i się nie odstanie.. Nigdy nie będzie idealnie.. Pogodziłyśmy się z tym faktem bo tak trzeba było.. - nagle Tom mnie pocałował. Byłam w szoku ale po chwili odwzajemniłam pocałunek. Przerwał nam mój telefon. Chłopaki się dobijali. Odebrałam.
- Gdzie jesteś? Znalazłaś go? - w słuchawce usłyszałam Nathana.
- Na plaży. Tak. - odpowiedziałam.
- Dobra, jedziemy po was i wracamy do domu. Zaczekajcie na parkingu. - powiedział i się rozłączył. Parker chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodów. Wsiedliśmy do jednego. On przy kierownicy a ja obok. Siedzieliśmy tak w milczeniu, czekając na resztę. W końcu przyszli. Na tylne siedzenia usiedli Max i Siva, reszta do drugiego samochodu. Po chwili włączyliśmy się do ruchu. Był niezły korek. Tylni pasażerowie usnęli po 5 minutach. Było już ciemno i trochę chłodno. Czekając na jakiś dalszy ruch na ulicy Tom podał mi swoją bluzę, która zarzucona była na jego siedzeniu bo widział, że zaczęłam drżeć. Uśmiechnęłam się do niego co sprawiło mu radość.
- Mia, wiesz..... Jeżeli chodzi o to...... co........ wydarzyło się na plaży... to....- zaczął.
- Nie tłumacz się. Nie musisz. - przerwałam mu. Odetchnął z ulgą. Wiedziałam, że to był impuls. Przynajmniej tak myślałam.. Nie wiem co on czuje, ale nie chcę wmawiać sobie, że nasze uczucie do siebie znów się rodzi. Myśląc o tym nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. Obudziłam się rano w swoim pokoju. Leniwie wstawałam i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w to (bez czapki) , bo pogoda nagle się zepsuła. Włosy uczesałam w luźnego koka i zeszłam na dół na śniadanie. Kate właśnie siedziała przy stole i zajadała się grzankami. Przywitałam się z nią i dołączyłam się do jedzenia.
- Ale akcja wczoraj z Tomem nie? Masakra. Współczuję mu i tej całej Kelsey. Dziwka na maksa. - zaczęła. Tak jakoś dziwnie mi się zrobiło. Chyba to zauważyła..
- Ej, a co się stało na tej plaży co? - spytała wreszcie. - No mów! Mi nie powiesz? - opowiedziałam jej całą sytuację i moje obawy/zmyślenia nierealne. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam a w progu stał....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ehehehe, jak ja to długo pisałam. SZOK. O: Teraz majówka, może będzie się więcej pisało. c:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
- Czujecie to? Jedziecie z gwiazdami i nawet wam śpiewamy! - wykrzyknął Nathan.
- Takie z was gwiazdy jak z koziej dupy trąbka. - odpowiedziała mu Blondi. Zaczęłam się śmiać a oni udawali obrażonych. Nie przejmowałyśmy się tym zbytnio. Bo po co? Zaraz im minie.
- Ej, Nathan. A co jeżeli ona ma rację? Jeżeli wszyscy maja rację? Nie no wszyscy nie mogą mieć racji... Racja?! - po chwili milczenia odezwał się Jay. Nath nie wiedział o co mu chodzi. Na widok ich min zaczęłyśmy się śmiać.
- W waszych głowach jest wieczny pustostan. - powiedziałam i Jay zaczął mnie molestować pod postacią dźgania mnie palcami w brzuch. Zaczęłam piszczeć bo mam uber duże łaskotki.
- Ty lepiej zajmij się drogą i kierownicą a nie dźganiem Mii w brzuch debilu. - zareagował kolega z tyłu. Loczek zabrał ze smutkiem ręce.
- Mój wybawca! - krzyknęłam i przybiłam Nathanowi piątkę. My z Katę ledwo przeżyłyśmy tą jazdę ale w końcu byliśmy na miejscu.
- A co tam się u was działo? Mia cała fryzura ci się zepsuła! - oznajmił Siva kiedy już wysiedliśmy z samochodu.
- Oni są źli i z powrotem jadę z kimś spokojniejszym! - odrzekłam zaraz.
- Kłamiesz! My jesteśmy najlepsi i najfajniejsi. - Jay mówiąc to zdanie poprawiał cały czas swoje włosy.
- Nie prawda. - wtrącił się Tom - Ja jestem najprzystojniejszy, najfajniejszy, najprzystojniejszy, najzabawniejszy, najprzystojniejszy, najmilszy i najprzystojniejszy.
- Ah, ta skromność. - skomentowała Blondzia. W końcu poszliśmy z parkingu zająć miejsca na plaży.
- No nie wierzę. - odezwał się znowu Parker - Fatamorgana. Widzę na pustyni ludzi i wodę.
- Nie no szał. - odpowiedziałam. Wtedy przerzucił mnie sobie przez ramię i krzyczał, że to będzie kara za moją wredność. Szedł ze mną na głęboką wodę i wrzucił mnie w ubraniach. Kiedy się wynurzyłam zaczął uciekać. Ale go złapałam i chcąc go podtopić wskoczyłam mu na plecy ale okazało się to nie skuteczne bo był ode mnie silniejszy. W końcu zaniósł mnie na piasek.
- Teraz wiesz, że ze słynnym i przystojnym Tomem Parkerem się nie zadziera! - krzyknął i zaczął ściągać koszulkę. Wyciągnęłam z torby ręcznik, usiadłam na niego i ściągnęłam z siebie mokre ubrania zostając w stroju kąpielowym. Chłopcy poszli do wody a ja z Kate opalałyśmy się.
- Wiesz, nawet cieszę sie, że znów z nimi "jesteśmy". Aż tak mocno się zmienili. Oczywiście na lepsze. - odparła moja przyjaciółka.
- Ja chyba też.. - odpowiedziałam i usnęłyśmy. Obudziły nas strumyki wody na naszym ciele. Ujrzałyśmy chłopaków, którzy strzelali do nas pistoletami na wodę. Zaczęłyśmy za nimi biec i znalazłyśmy się w wodzie. Oto im chodziło. Teraz zaczęła się wodna bitwa! Udało mi się zemścić na Parkerze i przy okazji podtopiłam Maxa i Jaya.
- Dobra ja wychodzę bo jestem głodna. - powiedziałam i skierowałam się w stronę naszego miejsca. Wszyscy poszli za mną. Max tylko wziął mnie na barana bo strasznie się wlokę. Zjedliśmy, posiedzieliśmy i pogadaliśmy.
- Ej, ciekawe czy jest nadal tutaj wesołe miasteczko? - zagadnął Siva.
- Nawet jeśli to najlepsze atrakcje otwarte będą koło 16-17 więc mamy czas. Potem możemy pojechać i zobaczyć. - Max.
- To teraz zgubmy kalorię i pograjmy w siatkówkę! - Kate zawsze pełna świetnych pomysłów. Siva został sędzią. Ja byłam w drużynie z Jayem i Tomem a Kate z Nathanem i Maxem. Wygrali jednym punktem na co Parker się wkurzył i chciał rewanżu ale byliśmy już zmęczeni. Przed 16 się zebraliliśmy i poszliśmy do tego wesołego miasteczka, które było niedaleko plaży. Chłopcy się nie mylili. Wszystkie atrakcje były pootwierane. Byliśmy na wszystkim. Śmialiśmy się ze wszystkiego. Było super. Ale kiedy przechodziliśmy koło baru, zainteresowała mnie pewna blondynka. Siedziała z jakimś chłopakiem i całowali się. Przyjrzałam jej się bardziej. Szturchnęłam ramieniem Jaya, bo stał akurat obok mnie.
- Ej, czy to nie Kelsey? - spytałam cicho. Loczuś spojrzał w ich stronę i zamarł. Tak to była ona.
- No tego ja się kurwa nie spodziewałem. - powiedział Parker i chciał iść właśnie w stronę swojej dziewczyny kiedy chłopcy go zatrzymali.
- Tom ona jest tego niewarta. Nie zajmuj się nią teraz. Nie pierwsza, nie ostatnia. - zaczął mówić Max. Parker w końcu ustąpił i pobiegł gdzieś. Szybko zniknął w tłumie. Zaczęliśmy go więc szukać. Postanowiliśmy się rozdzielić aby poszło szybciej. Mieliśmy być w stałym kontakcie telefonicznym. Postanowiłam, ze poszukam go na plaży. Było dobre miejsce aby się wyszumieć i posiedzieć samemu. Napisałam to wszystkim smsem i poszłam. Nie myliłam się. Był tam. Siedział na powalonym drzewie. Głowę miał spuszczoną. Usiadłam obok. Spojrzał na mnie. Na jego twarzy był smutek, oczy miał przekrwione od łez.
- Chodź. - powiedziałam i rozsunęłam ramiona w geście przytulenia. Wtulił się we mnie i zaczął płakać. Pogłaskałam go po włosach. Było mi go szkoda. Każdy źle by się poczuł na jego miejscu.
- No już, nie płacz. Ona nie jest warta twoich łez. - powiedziałam mu w końcu. Wtedy się odsunął i spojrzał mi prosto w oczy.
- Ale ja ją kochałem.. Moje serce jest złamane na 1000 kawałków, ja jestem złamany, nic nie warty... - zaczął mówić.
- Pieprzysz głupoty! - krzyknęłam.
- Nie pieprzę żadnych głupot! Jakbym coś dla niej znaczył to by mnie nie zdradziła!
- Najwidoczniej cię nie kochała! Może była z tobą dla pieniędzy, sławy? Nie rozumiesz? Takie jest życie. Zawsze znajdzie się ktoś kto cię zrani. Myślisz, że jak ja i Kate czułyśmy się jak odjechaliście bez słowa?! - teraz ja zaczęłam płakać - Zostałyśmy same, zostawione, ZDRADZONE! Przez osoby, które też były dla nas najważniejsze w życiu! Dla których zrobiłybyśmy wszystko! Byłyśmy tym załamane, ale wzięłyśmy się w garść, żyjemy dalej. Starałyśmy się wszystko zmienić.. I nie żałujemy. Stało się i się nie odstanie.. Nigdy nie będzie idealnie.. Pogodziłyśmy się z tym faktem bo tak trzeba było.. - nagle Tom mnie pocałował. Byłam w szoku ale po chwili odwzajemniłam pocałunek. Przerwał nam mój telefon. Chłopaki się dobijali. Odebrałam.
- Gdzie jesteś? Znalazłaś go? - w słuchawce usłyszałam Nathana.
- Na plaży. Tak. - odpowiedziałam.
- Dobra, jedziemy po was i wracamy do domu. Zaczekajcie na parkingu. - powiedział i się rozłączył. Parker chwycił mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodów. Wsiedliśmy do jednego. On przy kierownicy a ja obok. Siedzieliśmy tak w milczeniu, czekając na resztę. W końcu przyszli. Na tylne siedzenia usiedli Max i Siva, reszta do drugiego samochodu. Po chwili włączyliśmy się do ruchu. Był niezły korek. Tylni pasażerowie usnęli po 5 minutach. Było już ciemno i trochę chłodno. Czekając na jakiś dalszy ruch na ulicy Tom podał mi swoją bluzę, która zarzucona była na jego siedzeniu bo widział, że zaczęłam drżeć. Uśmiechnęłam się do niego co sprawiło mu radość.
- Mia, wiesz..... Jeżeli chodzi o to...... co........ wydarzyło się na plaży... to....- zaczął.
- Nie tłumacz się. Nie musisz. - przerwałam mu. Odetchnął z ulgą. Wiedziałam, że to był impuls. Przynajmniej tak myślałam.. Nie wiem co on czuje, ale nie chcę wmawiać sobie, że nasze uczucie do siebie znów się rodzi. Myśląc o tym nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza. Obudziłam się rano w swoim pokoju. Leniwie wstawałam i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w to (bez czapki) , bo pogoda nagle się zepsuła. Włosy uczesałam w luźnego koka i zeszłam na dół na śniadanie. Kate właśnie siedziała przy stole i zajadała się grzankami. Przywitałam się z nią i dołączyłam się do jedzenia.
- Ale akcja wczoraj z Tomem nie? Masakra. Współczuję mu i tej całej Kelsey. Dziwka na maksa. - zaczęła. Tak jakoś dziwnie mi się zrobiło. Chyba to zauważyła..
- Ej, a co się stało na tej plaży co? - spytała wreszcie. - No mów! Mi nie powiesz? - opowiedziałam jej całą sytuację i moje obawy/zmyślenia nierealne. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam a w progu stał....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ehehehe, jak ja to długo pisałam. SZOK. O: Teraz majówka, może będzie się więcej pisało. c:
CZYTASZ=KOMENTUJESZ.
Rozdział 1.
Nie wierze, że oni tutaj są. Ne wierzę w to co tutaj się działo. Stewardessa ciągle do nas przychodziła i uspakajała bo denerwujemy i przeszkadzamy innym pasażerom. Oczywiście chłopcy byli tym nie wzruszeni i nadal robili swoje. My z Kate próbowałyśmy jakoś dać im do zrozumienia, że nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego ale oni dalej nas męczyli. Gadali i gadali. Nawet nie zauważyli kiedy włożyłyśmy słuchawki do uszu i ich ignorowałyśmy. Cóż ludzka głupota nie zna granic.
- Zamknijcie się już wreszcie! - wybuchnęłam.
- Ale bez nerwów.. - uspokajał mnie Max.
- To nie nerwy. Ja tylko żwawo i asertywnie reaguje na pieprzenie tych waszych głupot. - odpowiedziałam szybko i bez namysłu. Oni wtedy zaczęli udawać obrażonych i nie odzywali się do nas. Lot się skończył, wyszłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Wyszłyśmy przed budynek, żeby złapać jakąś taksówkę.
- Mia! Kate! - wołał nas ktoś. To był Siva. - Czekajcie, my was możemy podwieźć.
- Nie dzięki, już mamy transport. - odpowiedziała mu Kate i pomachała do żółtego auta aby się zatrzymał. Zapakowałyśmy wszystko i podałyśmy adres kierowcy. Miałyśmy mieszkać w domu rodziców Kate. Kiedyś mieszkała tam jej mama. Obejrzałam się za siebie. Za nami jechała limuzyna do której wsiedli chłopcy. Co oni nas śledzą? Kiedy byłyśmy już na miejscu, limuzyna też się zatrzymała. Wysiadłyśmy z auta i oni też.
- A wy co tutaj robicie? - zdziwił się Jay.
- Przecież to wy za nami jechaliście. - odpowiedziałam mu. - Czemu?
- No bo my tutaj mieszkamy.. - Nathan wskazał wielki żółty dom obok naszego.
- Nie no zajebiście. - powiedziałam pod nosem Kate.
- My też się cieszymy! - wykrzyknął Tom i zaczął nas obydwie ściskać.
- Kurwa, Tom puszczaj. - warknęłam. Wziełyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy do siebie.
- Okej to widzimy się potem! - krzyknął Parker i zaczęli się zbierać. Zaczęłyśmy oglądać dom. Był duży i piękny. Kate zaprowadziła mnie do mojego nowego pokoju. Kiedy go ujrzałam byłam w szoku. Był piękny. Baldachim nad łóżkiem.. i jeszcze balkon z widokiem na tył działki. Poszłyśmy teraz do pokoju Blondzi. Nad łóżkiem były lampki choinkowe i zdjęcia ułożone w serce. Usiadłam i zaczęłam się im przyglądać. Byłyśmy tam my, jako małe i starsze. I fotki z chłopakami.
- Muszę je pozmieniać. - powiedziała szybko. - Ale muszę mieć jakieś nowe.
- Damy radę. - uśmiechnęłam się i wyszłam. Postanowiłam sie odświeżyc po podróży więc poszłam pod prysznic. Chłodna woda odprężyła każdą komórkę mojego ciała. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Wyciągnęłam z walizki jakieś krótkie spodenki i luźną koszulkę. Ubrałam się i wyszłam na balkon. Było tak ciepło, że moje włosy zaraz wyschną.
- Nawet w mokrych włosach wyglądasz pięknie. - usłyszałam czyiś męski głos. Bardzo mi znany. Odwróciłam głowę. Zaraz obok mnie pokój miał Loczek. Też właśnie stał na swoim balkonie. Chciałam już wychodzić kiedy mnie zatrzymywał.
- Zaczekaj. Ja chyba wiem dlaczego nie chcecie z nami gadać... - zaczął. Zainteresowałam się teraz tym co ma mi do powiedzenia.
- Bo my was zostawiliśmy. Tak bez słowa. Porzuciliśmy jak małego, biednego szczeniaczka pod sklepem. Ale przykro nam było z tego powodu. Chcemy przeprosić i znowu móc z wami się przyjaźnić. Nawet nie wiesz jak nam was brakowało!
- Zostawiliście nas z waszymi długami, które my musiałyśmy spłacać bo grożono nam śmiercią bliskich! Dostałyśmy kuratorów i teraz tak po prostu mamy wam wybaczyć?!
- Nie musicie wybaczać.....
- A czy nie o to ci teraz właśnie chodzi?
- Chcemy zacząć wszystko od nowa... Jeszcze raz..
- Mam dość słuchania tego waszego pieprzenia od rzeczy. - Weszłam do pokoju i powiedziałam o wszystkim Kate, która właśnie robiła nam kanapki. Usiadłyśmy w salonie przed tv i zaczęłyśmy jeść. Za godzinę miały się zacząć wiadomości więc czekałyśmy na nie. W końcu się zaczęły. Słuchałyśmy bez zainteresowania, miałyśmy już przełączyć kiedy usłyszałyśmy "A teraz krótki wywiad ze znanym zespołem THE Wanted!" Zaczęłyśmy słuchać.
- Wybuchł wielki skandal, że ćpacie. Czy to prawda? - padło pierwsze pytanie.
- Tak to prawda. Ale kiedy się opamiętaliśmy było już za późno. Zaczęliśmy tracić naszych fanów, bliskie nam osoby. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy jak ranimy ich naszym zachowaniem i uzależnieniem. - Max.
- Jak teraz wygląda wasze życie?
- Po staremu. Nagrywamy piosenki, koncertujemy, chodzimy na imprezy tylko już rzadziej no i nie ćpamy przede wszystkim. Jesteśmy czyści. - Siva.
- Już tak się nie upijamy jak kiedyś w 4 dupy aby nie wstać. - Nathan.
- No chyba, że Tom. Tom tak. - Jay. - On się już w tym nie zmieni.
- Chcecie teraz kogoś pozdrowić na wizji albo przeprosić?
- Tak, chcemy przeprosić i życzyć zdrowia naszym rodzinom, które się o nas martwią. - Tom.
- Oraz przeprosić 2 ważne dla nas dziewczyny. Miały przez nas wiele problemów, z którymi musiały uporać się po naszym wyjeździe. Przepraszamy. - Jay.
- Za co je przepraszacie?
- Za to że je zostawiliśmy bez słowa. Tak po prostu postanowiliśmy sobie wyjechać. Byliśmy wtedy naćpani więc robiliśmy różne rzeczy. Zostały same, na lodzie. Ze swoimi i naszymi problemami, które musiały naprawiać. - Nathan. Mówiąc to popłakał się.
- Chcemy jeszcze przeprosić rodziców i opiekunów, którzy musieli im pomagać przez to przejść i za kłopoty sprawiane przez nas. - Max.
Byłyśmy z Kate w szoku. Zaraz do Blondzi zadzwonili rodzice a do mnie ciocia. Oczywiście widzieli wywiad. Rozmawiałam z nią na ten temat i jeszcze o podróży. Na koniec powiedziała:
- Wiesz skarbie, jakbyście ich spotkały to... hm, pogadajcie z nimi. Byli to wasi przyjaciele. Widać było, że jest im przykro i źle z tym co zrobili.. Tylko powiadom mnie najpierw o tym dobrze?
- Dobrze. Wiesz spotkałyśmy już ich w samolocie lecz źle ich potraktowałyśmy. - wyjaśniłam. - Nie wiem co mam dalej robić..
- Został wam tydzień wakacji. Spędźcie go może z nimi ale kiedy będzie szkoła musisz im powiedzieć, że musicie się skupić na nauce. Muszę kończyć. Dobranoc. Buziaki, uściskaj Kate. - i się rozłączyła. Poszłam do przyjaciółki i jej opowiedziałam moją rozmowę z ciotką. Okazało się, ze to samo powiedzieli jej rodzice i że się zdzwonili i uzgodnili co nam powiedzieć. Potem poszłam do siebie i zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie bo usłyszałam krzyki. Wyszłam na balkon bo dochodziły one z zewnątrz.
- Zjebałeś Tom! - krzyczał Nathan. Grali w piłkę za domem. Rano było troszkę chłodno więc poszłam po jakąś bluzę. Przy okazji spojrzałam na zegar. Była 6.30. Od kiedy oni tak wcześnie wstają?
- No bardziej przy tych waszych jękach się już cierpieć nie da. - krzyknęłam do nich. Trochę się im chyba głupio zrobiło.
- Obudziliśmy cię? - spytał Jay. Kiwnęłam głową. - Przepraszamy!
- Wybaczam. - odpowiedziałam. Spojrzeli po sobie.
- Ale co wybaczasz? - Siva.
- To, że mnie obudziliście.
- A może w rekompensatę pojedziesz z nami na plażę dzisiaj? No i jeszcze z Kate.. - zaproponował Nathan.
- Może.. - weszłam do środka nasłuchując ich reakcji. "zaraz ona się zgodzia? nie powiedziała "może" ale była za to milsza niż wczoraj myślicie że oglądała wiadomości?" Chłopcy są durni. Nie będę już spała więc postanowiłam się ubrać. W końcu wybrałam to , pod spód wzięłam mój szary strój kąpielowy i z włosów zrobiłam kłosa. Zeszłam na dół i zjadłam sobie miskę płatków. Umyłam po sobie i zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Stali tam chłopcy.
- Ale ty mówiłaś serio z tą plażą? - spytał Nathan.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Tak! Zgodziła się. - wykrzyknął Tom i zaczął tańczyć razem z Jay'em. Wyglądało to śmiesznie więc zaczęłam się śmiać.
- To wtedy bądźcie gotowe na 8.30 bo trzeba zająć dobre miejsce. - wytłumaczył Nathan i puścił do mnie oko. Wtedy zamknęłam drzwi. Już dochodziła 8.00 ale kiedy to minęło? Nieważne. Poszłam budzić Kate. Kiedy powiedziałam jej o naszych planach zerwała się z łóżka. Po 15 minutach była gotowa. Ubrana była w to i swój zielony kostium. O umówionej godzinie czekały już 2 samochody. Ja wsiadłyśmy do tego gdzie był Jay i Nathan i pojechaliśmy.
- Zamknijcie się już wreszcie! - wybuchnęłam.
- Ale bez nerwów.. - uspokajał mnie Max.
- To nie nerwy. Ja tylko żwawo i asertywnie reaguje na pieprzenie tych waszych głupot. - odpowiedziałam szybko i bez namysłu. Oni wtedy zaczęli udawać obrażonych i nie odzywali się do nas. Lot się skończył, wyszłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Wyszłyśmy przed budynek, żeby złapać jakąś taksówkę.
- Mia! Kate! - wołał nas ktoś. To był Siva. - Czekajcie, my was możemy podwieźć.
- Nie dzięki, już mamy transport. - odpowiedziała mu Kate i pomachała do żółtego auta aby się zatrzymał. Zapakowałyśmy wszystko i podałyśmy adres kierowcy. Miałyśmy mieszkać w domu rodziców Kate. Kiedyś mieszkała tam jej mama. Obejrzałam się za siebie. Za nami jechała limuzyna do której wsiedli chłopcy. Co oni nas śledzą? Kiedy byłyśmy już na miejscu, limuzyna też się zatrzymała. Wysiadłyśmy z auta i oni też.
- A wy co tutaj robicie? - zdziwił się Jay.
- Przecież to wy za nami jechaliście. - odpowiedziałam mu. - Czemu?
- No bo my tutaj mieszkamy.. - Nathan wskazał wielki żółty dom obok naszego.
- Nie no zajebiście. - powiedziałam pod nosem Kate.
- My też się cieszymy! - wykrzyknął Tom i zaczął nas obydwie ściskać.
- Kurwa, Tom puszczaj. - warknęłam. Wziełyśmy swoje rzeczy i poszłyśmy do siebie.
- Okej to widzimy się potem! - krzyknął Parker i zaczęli się zbierać. Zaczęłyśmy oglądać dom. Był duży i piękny. Kate zaprowadziła mnie do mojego nowego pokoju. Kiedy go ujrzałam byłam w szoku. Był piękny. Baldachim nad łóżkiem.. i jeszcze balkon z widokiem na tył działki. Poszłyśmy teraz do pokoju Blondzi. Nad łóżkiem były lampki choinkowe i zdjęcia ułożone w serce. Usiadłam i zaczęłam się im przyglądać. Byłyśmy tam my, jako małe i starsze. I fotki z chłopakami.
- Muszę je pozmieniać. - powiedziała szybko. - Ale muszę mieć jakieś nowe.
- Damy radę. - uśmiechnęłam się i wyszłam. Postanowiłam sie odświeżyc po podróży więc poszłam pod prysznic. Chłodna woda odprężyła każdą komórkę mojego ciała. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Wyciągnęłam z walizki jakieś krótkie spodenki i luźną koszulkę. Ubrałam się i wyszłam na balkon. Było tak ciepło, że moje włosy zaraz wyschną.
- Nawet w mokrych włosach wyglądasz pięknie. - usłyszałam czyiś męski głos. Bardzo mi znany. Odwróciłam głowę. Zaraz obok mnie pokój miał Loczek. Też właśnie stał na swoim balkonie. Chciałam już wychodzić kiedy mnie zatrzymywał.
- Zaczekaj. Ja chyba wiem dlaczego nie chcecie z nami gadać... - zaczął. Zainteresowałam się teraz tym co ma mi do powiedzenia.
- Bo my was zostawiliśmy. Tak bez słowa. Porzuciliśmy jak małego, biednego szczeniaczka pod sklepem. Ale przykro nam było z tego powodu. Chcemy przeprosić i znowu móc z wami się przyjaźnić. Nawet nie wiesz jak nam was brakowało!
- Zostawiliście nas z waszymi długami, które my musiałyśmy spłacać bo grożono nam śmiercią bliskich! Dostałyśmy kuratorów i teraz tak po prostu mamy wam wybaczyć?!
- Nie musicie wybaczać.....
- A czy nie o to ci teraz właśnie chodzi?
- Chcemy zacząć wszystko od nowa... Jeszcze raz..
- Mam dość słuchania tego waszego pieprzenia od rzeczy. - Weszłam do pokoju i powiedziałam o wszystkim Kate, która właśnie robiła nam kanapki. Usiadłyśmy w salonie przed tv i zaczęłyśmy jeść. Za godzinę miały się zacząć wiadomości więc czekałyśmy na nie. W końcu się zaczęły. Słuchałyśmy bez zainteresowania, miałyśmy już przełączyć kiedy usłyszałyśmy "A teraz krótki wywiad ze znanym zespołem THE Wanted!" Zaczęłyśmy słuchać.
- Wybuchł wielki skandal, że ćpacie. Czy to prawda? - padło pierwsze pytanie.
- Tak to prawda. Ale kiedy się opamiętaliśmy było już za późno. Zaczęliśmy tracić naszych fanów, bliskie nam osoby. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy jak ranimy ich naszym zachowaniem i uzależnieniem. - Max.
- Jak teraz wygląda wasze życie?
- Po staremu. Nagrywamy piosenki, koncertujemy, chodzimy na imprezy tylko już rzadziej no i nie ćpamy przede wszystkim. Jesteśmy czyści. - Siva.
- Już tak się nie upijamy jak kiedyś w 4 dupy aby nie wstać. - Nathan.
- No chyba, że Tom. Tom tak. - Jay. - On się już w tym nie zmieni.
- Chcecie teraz kogoś pozdrowić na wizji albo przeprosić?
- Tak, chcemy przeprosić i życzyć zdrowia naszym rodzinom, które się o nas martwią. - Tom.
- Oraz przeprosić 2 ważne dla nas dziewczyny. Miały przez nas wiele problemów, z którymi musiały uporać się po naszym wyjeździe. Przepraszamy. - Jay.
- Za co je przepraszacie?
- Za to że je zostawiliśmy bez słowa. Tak po prostu postanowiliśmy sobie wyjechać. Byliśmy wtedy naćpani więc robiliśmy różne rzeczy. Zostały same, na lodzie. Ze swoimi i naszymi problemami, które musiały naprawiać. - Nathan. Mówiąc to popłakał się.
- Chcemy jeszcze przeprosić rodziców i opiekunów, którzy musieli im pomagać przez to przejść i za kłopoty sprawiane przez nas. - Max.
Byłyśmy z Kate w szoku. Zaraz do Blondzi zadzwonili rodzice a do mnie ciocia. Oczywiście widzieli wywiad. Rozmawiałam z nią na ten temat i jeszcze o podróży. Na koniec powiedziała:
- Wiesz skarbie, jakbyście ich spotkały to... hm, pogadajcie z nimi. Byli to wasi przyjaciele. Widać było, że jest im przykro i źle z tym co zrobili.. Tylko powiadom mnie najpierw o tym dobrze?
- Dobrze. Wiesz spotkałyśmy już ich w samolocie lecz źle ich potraktowałyśmy. - wyjaśniłam. - Nie wiem co mam dalej robić..
- Został wam tydzień wakacji. Spędźcie go może z nimi ale kiedy będzie szkoła musisz im powiedzieć, że musicie się skupić na nauce. Muszę kończyć. Dobranoc. Buziaki, uściskaj Kate. - i się rozłączyła. Poszłam do przyjaciółki i jej opowiedziałam moją rozmowę z ciotką. Okazało się, ze to samo powiedzieli jej rodzice i że się zdzwonili i uzgodnili co nam powiedzieć. Potem poszłam do siebie i zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie bo usłyszałam krzyki. Wyszłam na balkon bo dochodziły one z zewnątrz.
- Zjebałeś Tom! - krzyczał Nathan. Grali w piłkę za domem. Rano było troszkę chłodno więc poszłam po jakąś bluzę. Przy okazji spojrzałam na zegar. Była 6.30. Od kiedy oni tak wcześnie wstają?
- No bardziej przy tych waszych jękach się już cierpieć nie da. - krzyknęłam do nich. Trochę się im chyba głupio zrobiło.
- Obudziliśmy cię? - spytał Jay. Kiwnęłam głową. - Przepraszamy!
- Wybaczam. - odpowiedziałam. Spojrzeli po sobie.
- Ale co wybaczasz? - Siva.
- To, że mnie obudziliście.
- A może w rekompensatę pojedziesz z nami na plażę dzisiaj? No i jeszcze z Kate.. - zaproponował Nathan.
- Może.. - weszłam do środka nasłuchując ich reakcji. "zaraz ona się zgodzia? nie powiedziała "może" ale była za to milsza niż wczoraj myślicie że oglądała wiadomości?" Chłopcy są durni. Nie będę już spała więc postanowiłam się ubrać. W końcu wybrałam to , pod spód wzięłam mój szary strój kąpielowy i z włosów zrobiłam kłosa. Zeszłam na dół i zjadłam sobie miskę płatków. Umyłam po sobie i zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Stali tam chłopcy.
- Ale ty mówiłaś serio z tą plażą? - spytał Nathan.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Tak! Zgodziła się. - wykrzyknął Tom i zaczął tańczyć razem z Jay'em. Wyglądało to śmiesznie więc zaczęłam się śmiać.
- To wtedy bądźcie gotowe na 8.30 bo trzeba zająć dobre miejsce. - wytłumaczył Nathan i puścił do mnie oko. Wtedy zamknęłam drzwi. Już dochodziła 8.00 ale kiedy to minęło? Nieważne. Poszłam budzić Kate. Kiedy powiedziałam jej o naszych planach zerwała się z łóżka. Po 15 minutach była gotowa. Ubrana była w to i swój zielony kostium. O umówionej godzinie czekały już 2 samochody. Ja wsiadłyśmy do tego gdzie był Jay i Nathan i pojechaliśmy.
Pokój Kate
Pokój Mii.
Prolog.
Jeszcze 2 godziny i zaczynamy wszystko od nowa. Zamykam ten rozdział w moim życiu i zacznę jeszcze raz. Chciałabym zapomnieć o tamtych problemach przez które dostałam razem z Kate kuratora. Tym problemem byli chłopcy. Ciotka wiedziała, że to tak się skończy. Krzyczała, że są starsi, że nas wykorzystają i zostawią. Okradną albo zgwałconą i zostawią na lodzie. Cóż niby nas nie okradli i nie zgwałcili ale zostawili. Wyjechali kiedy zaczęło dziać się najgorzej. Miałyśmy złamane serca bo czułyśmy coś do nich, ale też my musiałyśmy wszystko naprawiać. Wszystko było przeciwko nam. Wszystko to była nasza wina. Już to się skończyło. Ja i moja BFF Kate przeprowadzamy się do Kalifornii gdzie będziemy chodzić do szkoły i poznamy nowych znajomych. Ciocia nie chciała się zgodzić na mój wyjazd po tym wszystkim co się stało. Mieszkam tylko z ciotką i kuzynem Joshem, który niedawno przyszedł na świat bo moi rodzice zginęli w wypadku. Miesiąc temu Kate skończyła 18 więc mogła już robić co tylko chce. Powiedziałam Jennie (tak ma na imię ciocia) że za 3 miesiące ja będę pełnoletnia a Blondi już ma więc będzie się mną opiekować. W końcu się zgodziła. Dzisiaj o 7.00 mamy samolot i zostanie nam ostatni tydzień wakacji. Potem rozpoczęcie roku i harowanie jak robole aby sprostać wymaganiom rodziców i ciotki na świadectwo z paskiem. Tyle da się zrobić. Zawsze miałyśmy średnie powyżej 5.0. Chociaż na koniec tego roku szkolnego miałam średnią 4.90 a Kate 4.92 ale to wszystko przez tą sytuacje, której nie chce już wspominać. Wybrnęłyśmy jest dobrze. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Pewnie Blondzia już po mnie przyszła. Wzięłam swoje walizki i zeszłam na dół. Byłyśmy podobnie ubrane.(ona po lewej ja ten drugi) Obydwie uwielbiałyśmy full capy. On nas tym zaraził.
- Siemka. - Przywitałam się z nią całusem w policzek.
- Cześć. Widać nie ja jedna mam tyle walizek. Chodź bo taxówa czeka. - Pożegnałam się z Jennie i wyszłam z domu. Spakowałam bagaże do bagażnika i pojechałyśmy na lotnisko. Kiedy dojechałyśmy, zabrałyśmy walizki i poszłyśmy na samolot. Dałyśmy bilety i zajęłyśmy miejsca z prawej. Były 3 rzędy. Po lewej i po prawej stronie były po 2 fotele a w środkowym po 5. Zaczęłyśmy marzyć o przystojnych chłopakach z Kalifornii kiedy jakieś zwierzęta wbiły do samolotu, śmiejąc się i popychając. Ciekawa kto to obejrzałam się. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chłopcy, o których chciałam zapomnieć właśnie lecieli razem z nami do tego wspaniałego miejsca. Powiedziałam o tym Kate. Kiedy spojrzała w ich stronę z jej ust wydobyło się tylko:
- O ja pierdole, nie wierze.
- To uwierz. Oby nas nie rozpoznali. - odpowiedziałam szybko i odwróciłam się. Zaraz zauważyłam, że zajęli miejsce środkowym rzędzie tuż obok nas! Włożyłyśmy w uszy słuchawki aby ich nie słyszeć. Może się nie przywalą. Ale zaraz ktoś mnie szturchnął. Wyciągnęłam słuchawki i spojrzałam w lewo. W miarę wysoki szatyn, ubrany w wynoszone jeansy, białą koszulkę z krótkim rękawem bez nadruku, czarnych nike'ach i w niebieskim full capie na głowie.
- Słucham? - spytałam szorstko.
- Czy ja cię przypadkiem skądś nie znam? - odpowiedź pytaniem na pytanie. Zawsze tak robił.
- Raczej nie. - odpowiedziałam.
- Uwierz takiej buźki bym nie zapomniał. Coś mi świta ale nie pamiętam...
- Nie mój interes. A teraz proszę nie mów do mnie bo nic nie motywuje mnie do konwersacji z tobą.
- Przypominasz mi jedną moją znajomą. Też tak lubiła wszystkich hejcić. Nosiła czapki jak ja i miała taką śliczną, blond przyjaciółkę jak twoja. - spojrzałam na niego błagalnym, smutnym wzrokiem. - Zaraz.. Mia? Kate? - odwróciłam głowę i spojrzałam na Blondzie. Wszystko słyszała i była tak samo zmartwiona jak ja.
- Cooooooo? Moje piękne, wspaniałe, niezastąpione i najukochańsze dwie przyjaciółeczki o imionach Mia i Kate tutaj są? Nath, zamień się miejscem. - krzyczał jeden i zamienili się krzesłami.
- One nie chcą z nami gadać ale powodzenia. - odpowiedział mu przyjaciel i teraz obok mnie siedział koleś w loczkach. Jay.
- Czeeeeeeeeeeeeść. - wyszczerzył się jak debil. Jak zawsze. Zaraz cała reszta zespołu dowiedziała się o naszej obecności i zaczęli nam machać. Nie tego chciałyśmy. Miałyśmy wreszcie żyć bez nich a tu co?
- Nawet nie wiecie jak nam bez was smutno było! - krzyknął z ostatniego miejsca Tom. To będzie dłuuuga podróż.
- Siemka. - Przywitałam się z nią całusem w policzek.
- Cześć. Widać nie ja jedna mam tyle walizek. Chodź bo taxówa czeka. - Pożegnałam się z Jennie i wyszłam z domu. Spakowałam bagaże do bagażnika i pojechałyśmy na lotnisko. Kiedy dojechałyśmy, zabrałyśmy walizki i poszłyśmy na samolot. Dałyśmy bilety i zajęłyśmy miejsca z prawej. Były 3 rzędy. Po lewej i po prawej stronie były po 2 fotele a w środkowym po 5. Zaczęłyśmy marzyć o przystojnych chłopakach z Kalifornii kiedy jakieś zwierzęta wbiły do samolotu, śmiejąc się i popychając. Ciekawa kto to obejrzałam się. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Chłopcy, o których chciałam zapomnieć właśnie lecieli razem z nami do tego wspaniałego miejsca. Powiedziałam o tym Kate. Kiedy spojrzała w ich stronę z jej ust wydobyło się tylko:
- O ja pierdole, nie wierze.
- To uwierz. Oby nas nie rozpoznali. - odpowiedziałam szybko i odwróciłam się. Zaraz zauważyłam, że zajęli miejsce środkowym rzędzie tuż obok nas! Włożyłyśmy w uszy słuchawki aby ich nie słyszeć. Może się nie przywalą. Ale zaraz ktoś mnie szturchnął. Wyciągnęłam słuchawki i spojrzałam w lewo. W miarę wysoki szatyn, ubrany w wynoszone jeansy, białą koszulkę z krótkim rękawem bez nadruku, czarnych nike'ach i w niebieskim full capie na głowie.
- Słucham? - spytałam szorstko.
- Czy ja cię przypadkiem skądś nie znam? - odpowiedź pytaniem na pytanie. Zawsze tak robił.
- Raczej nie. - odpowiedziałam.
- Uwierz takiej buźki bym nie zapomniał. Coś mi świta ale nie pamiętam...
- Nie mój interes. A teraz proszę nie mów do mnie bo nic nie motywuje mnie do konwersacji z tobą.
- Przypominasz mi jedną moją znajomą. Też tak lubiła wszystkich hejcić. Nosiła czapki jak ja i miała taką śliczną, blond przyjaciółkę jak twoja. - spojrzałam na niego błagalnym, smutnym wzrokiem. - Zaraz.. Mia? Kate? - odwróciłam głowę i spojrzałam na Blondzie. Wszystko słyszała i była tak samo zmartwiona jak ja.
- Cooooooo? Moje piękne, wspaniałe, niezastąpione i najukochańsze dwie przyjaciółeczki o imionach Mia i Kate tutaj są? Nath, zamień się miejscem. - krzyczał jeden i zamienili się krzesłami.
- One nie chcą z nami gadać ale powodzenia. - odpowiedział mu przyjaciel i teraz obok mnie siedział koleś w loczkach. Jay.
- Czeeeeeeeeeeeeść. - wyszczerzył się jak debil. Jak zawsze. Zaraz cała reszta zespołu dowiedziała się o naszej obecności i zaczęli nam machać. Nie tego chciałyśmy. Miałyśmy wreszcie żyć bez nich a tu co?
- Nawet nie wiecie jak nam bez was smutno było! - krzyknął z ostatniego miejsca Tom. To będzie dłuuuga podróż.
Bohaterowie.
Mia Marshal. {17 l.}
Kate Harris. {18 l.}
Od lewej:
Tom Parker {24 l.}
Tom Parker {24 l.}
Jay McGuiness. {22 l.}
Siva Kaneswaran. {24 l.}
Max George. {24 l.}
Nathan Sykes. {19 l.}
Siva Kaneswaran. {24 l.}
Max George. {24 l.}
Nathan Sykes. {19 l.}
INFORMACJA
Ten blog jest przeniesiony na inne konto, gdyż na tamtym były małe problemy techniczne. c: Wszystkie rozdziały są tutaj.
Cygan. :3
Subskrybuj:
Posty (Atom)